A
Ustaw mały rozmiar tekstu
A
Ustaw domyślny rozmiar tekstu
A
Ustaw duży rozmiar tekstu
Zacięte zwycięstwo 2:1 drużyny Brisbane Roar nad Central Coast Mariners w Gosford w niedzielne popołudnie miało prawie wszystko – z wyjątkiem, co najważniejsze, tętniącej życiem atmosfery na trybunach.
Po tym, jak w środę w Pucharze AFC pokonali Bali United 2:1 w wyczerpujących warunkach na Bali, Mariners zawsze mieli trudności z ponownym odbudowaniem się w niedzielę.
To się potwierdziło, gdy stracili bramkę po rozpoczęciu gry przez Florina Berenguera, co nie obyło się bez odrobiny kontrowersji, ponieważ Nikola Mileusnic zaledwie o kilka milimetrów utrzymał piłkę w bramce, by dośrodkować Francuza i trafić w bramkę.
Jednak obrońcy tytułu znaleźli sposób na odwrót, gdy brzoskwiniowe podanie Marco Tulio trafiło grasującego Alou Kuola, a ulubieniec fanów zachował spokój i pokonał Macklina Freke po bramce w Brisbane.
Jednak drużyna Roar pod wodzą Rossa Aloisiego jest solidniejsza i zasłużenie ponownie objęła prowadzenie, gdy nastoletni napastnik Tom Waddingham dośrodkował Kaia Trewina w dalszy słupek.
Trewin myślał, że zaledwie chwilę wcześniej podyktował rzut karny – dopiero VAR poinformował sędziego Jonathana Barreiro, że to pomocnik Mariners Christian Theoharous zainicjował kontakt w polu karnym.
I jeśli Barreiro myślał, że to koniec dramatu, grubo się mylił.
Drużyna Roar słusznie została zredukowana do dziesięciu zawodników, gdy środkowy pomocnik Joey Caletti otrzymał dwie żółte kartki za kilka cynicznych fauli, a zmiennik Mariners, Harry Steele, zobaczył czerwoną kartkę cztery minuty po rozpoczęciu walki w celu zdobycia Jaya O’Shei.
Żaden z graczy nie mógł mieć żadnych poważnych skarg na którąkolwiek decyzję i chociaż obie strony rzuciły się na siebie młotkiem i szczypcami w poszukiwaniu kolejnego gola, to goście utrzymali zasłużone zwycięstwo.
To była fantastyczna reklama zawodów, którą zdawało się oglądać tylko zagorzały kibic A-League, zarówno na trybunach, jak i w telewizji.
A-League Men zawodzi jako produkt rozrywkowy, ponieważ brakuje w nim kluczowego składnika, który zmusza nas do dostrojenia się do lig piłkarskich na całym świecie – atmosfery.
Dziesiątki tysięcy pustych miejsc, które obecnie witają kibiców na każdym meczu A-League Men, zniechęcają zarówno kibiców, którzy rzeczywiście się pojawiają, jak i tych, którzy oglądają mecze w telewizji.
(Zdjęcie: Mike Owen/Getty Images)
Po raz kolejny przypomnieliśmy sobie o tym podczas wcześniejszego niedzielnego rozpoczęcia meczu, kiedy Melbourne City wróciło po dwóch bramkach przegrywając z Macarthurem i zapewniło sobie remis 3:3 w starciu, które wywołało atmosferę wycieczki do biblioteki.
Odkąd City Football Group przejęła władzę nad Melbourne City w styczniu 2014 roku, nie zrobiła praktycznie nic, aby zwiększyć frekwencję na stadionie AAMI Park.
Trudno wskazać jedną podjętą przez nich decyzję, która faktycznie przyniosła korzyść konkurencji – nie mówiąc już o takiej, w przypadku której australijskie ligi zawodowe nieustannie zwracają się o wskazówki do City Football Group.
Jednak wydaje się, że liga APL pogrążyła się w permanentnym stanie katatonii – niezdolna do podjęcia decyzji, które należy podjąć, aby wyrwać drużynę A-League Men z złego samopoczucia i sprawić, że kibice futbolu ponownie przyjdą i dołączą do meczów.
Dlatego jesteśmy skazani na podejrzane decyzje, takie jak próba reklamowania ligi za pomocą bezpłatnego meczu w niedzielne popołudnie o 15:00, na który prawie nikt nie przychodzi.
Jedynym terminem, który trzeba zobaczyć w A-League Men, są zawsze sobotnie mecze wieczorne – między innymi dlatego, że nocne temperatury oznaczają, że mecze nie są rozgrywane w tempie spacerowym.
Zmiażdżenie przez Sydney FC 5:1 Adelaide United w pierwszym meczu pod wodzą Ufuka Talaya nie zadowoliło mieszkańców w sobotni wieczór, ale przynajmniej obejrzało je ogromne kibice na stadionie Coopers Stadium, liczące 12 859 kibiców.
Jednak brak atmosfery na meczach A-League Men naprawdę szkodzi rywalizacji.
Mamy nadzieję, że fani zaczną organicznie wracać na stadiony. Ponieważ jeśli początek sezonu jest czymś pewnym, nasi administratorzy z pewnością nie mają odpowiedzi.