Home Sporty Niechlujny weekend F1 w Las Vegas

Niechlujny weekend F1 w Las Vegas

6
0

Śluby shotgunowe. Koktajle w butach do jazdy. Pozew zbiorowy. Jedyną rzeczą przewidywalną w debiucie F1 w Las Vegas był zwycięzca.

Max Verstappen (z lewej) i kolega z drużyny Sergio Perez (w środku) rozpylają szampana tuż po północy, po zajęciu odpowiednio pierwszego i trzeciego miejsca podczas inauguracyjnego Grand Prix Las Vegas. (Thomas Simonetti/Dla The Washington Post)

LAS VEGAS — Przylecieli do Nevady ze wszystkich zakątków globu – Londynu, Paryża i Abu Zabi – i za cenę 60 000 dolarów za sztukę około 70 członków ekskluzywnej grupy fanów Formuły 1 w końcu zebrało się na dachu hotelu Cosmopolitan tuż po 22:00 w sobotni wieczór, aby obejrzeć Grand Prix Las Vegas. Patrzyli na Strip i oczywiście podnosili telefony, żeby sfilmować samochody wyścigowe mknące z rykiem przez kanion wysokich kasyn z prędkością ponad 300 km na godzinę, a silniki poniżej brzęczały w kieliszkach szampana i butelkach Belvedere.

Grupa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich znana jako Aioka robiła shoty z limitowanej edycji tequili Volcan i popijała piwa Stella Artois, co kilka minut przed rozpoczęciem oglądania przenosząc swoją uwagę z utworu na bity francuskiego DJ-a Cedrica Gervaisa. 26-letni Holender Max Verstappen wygrywa swój 18. wyścig w sezonie. Zrobił to w dramatyczny sposób, pokonując karę za starcie z Charlesem Leclerkiem na pierwszym okrążeniu, a później w dalszej części wyścigu zmuszony był ominąć uszkodzenia spowodowane przez inny wrak.

Verstappen krytykował tę scenę podczas burzliwego tygodnia w sporcie – nazwał ją „99 procent show i 1 procent wydarzenia sportowego” – ale impreza zorganizowana przez Aiokę, znana niegdyś jako The Rich List, była dokładnie to, co sobie wyobrażali organizatorzy, utopiwszy 500 milionów dolarów na sprowadzenie Formuły 1 do Sin City.

Sobotni wyścig, który rozpoczął się dopiero o 22:00 czasu lokalnego i był trudny pod względem logistycznym ze względu na niskie temperatury, zapewnił europejskiej publiczności telewizyjnej porywający produkt. Na ziemi wydawało się, że wyścig był po prostu kolejną częścią tła blichtru i przepychu Strip, na którym odbywały się dziesiątki imprez, za które fani pobierali wygórowane ceny. Był to jednak szczyt 72-godzinnego okresu, który przyniósł zawirowania w sporcie, ale jednocześnie zapewnił międzynarodowe widowisko dla najlepszych graczy – świętowanie nadmiernego sportu w najbardziej przesadnych miastach.

„Czuję, że Vegas – i myślę, że Ameryka – zapewniły takie doświadczenie Formuły 1 na sterydach” – powiedział Liam Robinson, specjalista ds. rozwoju biznesu w firmie Aioka, który pomógł stworzyć sobotnią ekstrawagancję.

Przygotowania rozpoczęły się już w sobotę. W Bellagio wyskakujący bar „Shoey Bar” serwował koktajle w markowych skórzanych butach do jazdy za 135 dolarów. W pobliżu 3600 osób zapłaciło 12 000 dolarów za wejście do konstrukcji unoszącej się nad słynną fontanną kasyna. Projekt ten wywołał gniew turystów z powodu usunięcia drzew i zasłonięcia widoków.

Na platformie o długości trzech boisk piłkarskich, wyposażonej w sztuczną murawę i symulatory wyścigów, wystąpiła Blue Man Group. Mała łódka wypełniona kawiorem i szampanem pływała tam i z powrotem po fontannie, aby napełnić klub. Goście zajadali się truflowym aioli i japońskim Wagyu Carpaccio, przygotowanym przez francuskiego szefa kuchni Jean-Georgesa Vongerichtena. „To F1 Wagyu. Chodzi o zawartość tłuszczu. F5 jest trochę za tłusty. To Formuła 1 wołowiny” – powiedział Vongerichten. „To wyścig do mety”.

Kiedy kibice skończyli jeść posiłki przygotowane przez Vongerichtena, zajęli miejsca na trybunie z widokiem na poluzowaną pokrywę zaworów wodnych, która uszkodziła Ferrari kierowcy Carlosa Sainza zaledwie osiem minut po pierwszej sesji treningowej dwa dni wcześniej, co było pierwszą oznaką możliwego skalisty weekend. Przed głównym wydarzeniem w sobotę lokalna firma prawnicza ogłosiła, że ​​złożyła pozew przeciwko Formule 1 w imieniu około 35 000 fanów, którzy zostali odesłani do domu z treningów bez zwrotu pieniędzy.

Niektórych fanów nie było stać na udział w wyścigu i zamiast tego traktowali czwartkowe i piątkowe rundy treningowe jako główne wydarzenia. Matt Cook i Ipsi Shinde, przyjaciele z San Deigo, uzależnili się od tego sportu, oglądając dramat dokumentalny Netflix „Drive to Survive” podczas pandemii. Po tym, jak w ostatnich tygodniach rynek biletów wtórnych załamał się, zdobyli miejsca na piątkowe mecze kwalifikacyjne i każdy z nich popijał tequilę ze swojego Shoeya. Byli jednak zmuszeni znaleźć gdzieś w mieście telewizor, aby obejrzeć główne wydarzenie sobotniego wieczoru.

„To cała scena z Vegas” – powiedział Cook. „Byliśmy głównie fanami kanap. Pokazujemy to po raz pierwszy. To najdroższe wydarzenie w kalendarzu.”

W całym mieście byli też inni, którzy byli wściekli. W Battista’s Hole in the Wall, historycznej włoskiej restauracji, która twierdzi, że mocno ucierpiała na skutek budowy F1, interesy znów były wolniejsze niż zwykle.

Zamknięte drogi i objazdy utrudniły mieszkańcom dotarcie do Linq Lane; Wieloletni właściciel, 68-letni Randy Markin, od miesięcy odnotowuje co najmniej 100 odwołań rezerwacji dziennie, powiedział. A w sąsiednim lokalu, którym zarządza, klienci zapełnili się lokalem przed sobotnim wyścigiem, ale to nawet nie zrekompensowałoby około 1,5 miliona dolarów, które Markin stwierdził, że bar stracił na sprzedaży od czasu rozpoczęcia budowy.

„Jesteśmy ostatnimi ze starego Vegas. Kiedy Sinatra grał Ceasars, dzwonił do mnie przed pierwszym występem i mówił: Randy, idę… siadał z chłopakami, pił i dobrze się bawił. Kiedy odchodził, zawsze rzucał w barze tysiąc dolarów, żeby zająć się ludźmi” – powiedział Markin. „A F1 tego nie rozumie. Nie mają takiego uczucia.”

Na padoku obok wyskakującego kasyna zbudowano kaplicę ślubną. Nad drzwiami zapalił się neon „Wyścig do ołtarza”. Były mistrz świata Jacques Villeneuve był pierwszym, który na początku tego tygodnia odbył tam ceremonię zaślubin, której przewodniczył podszywający się pod Elvisa Presleya. Przed kwalifikacjami w piątkowy wieczór kobieta w neonowej sukience w paski z logo wyścigowymi poślubiła mężczyznę w różowej bluzie z kapturem. Tłum zebrał się przed kaplicą, aby filmować.

„O mój Boże, takie Vegas” – powiedziała kobieta do męża, podnosząc telefon. Verstappen, który stwierdził, że podczas wystawnych uroczystości na początku tygodnia czuł się jak „klaun”, przeszedł przez ujęcie. Za nim podążała duża grupa członków zespołu i kamer. Surowo patrzył prosto przed siebie i nie zaglądał do kaplicy.

„Rozumiem, że fani mogą również potrzebować czegoś do zrobienia na torze. Jednak uważam, że ważniejsze jest, aby naprawdę zrozumieli, czym zajmujemy się jako sport” – powiedział Verstappen przed sobotnim wyścigiem. „Większość z nich przychodzi po prostu na imprezę, drinka, obejrzenie występu DJ-a lub występu. Mogę to robić na całym świecie. Mogę pojechać na Ibizę i totalnie się rozzłościć, wiesz? ”

W sobotę, przed zwycięstwem Verstappena, pracownik F1 poślubił w kaplicy swojego partnera. „Panie i Panowie, oto najnowsze małżeństwo z Vegas!” – oznajmił odtwórca roli Elvisa, zanim się pocałowali. Obserwatorzy na zewnątrz zastanawiali się, czy to działo się naprawdę.

„Właściwie nie dostaliśmy pozwolenia na zawarcie związku małżeńskiego. Właściwie to bierzemy ślub w przyszłym tygodniu” – powiedziała Arianna Sanchez, panna młoda. „To jest poza Vegas. Kiedy jesteś w Vegas, myślisz o hazardzie i ślubie. Z pewnością jest to moment, który zawsze będziemy pamiętać.”

Mimo że tysiące ludzi na Strip nie miało biletów – trzydniowe wydarzenie kosztowało około 2000 dolarów – udali się w poszukiwaniu własnej chwili, którą mogliby zapamiętać. Niektórzy ludzie przynieśli kijki do selfie, które wystawały ponad płoty z siatki, aby sfilmować przejeżdżające samochody; inni podpierali się nawzajem na ramionach, żeby mogli rzucić okiem.

Na ulicy poniżej imprezy Aioka goście szturmowali się łokciami na balkonie restauracji Bubba Gumpa, żeby zobaczyć widok. Tysiące ludzi stało na chodniku przed Planet Hollywood, a nad tłumem unosił się dym marihuany. Nieopodal, na kładce pokrytej białą folią, reflektory oświetlały pieszych. Mężczyzna w rozpiętej koszuli niósł na ramieniu 18-pak Bud Light i próbował zajrzeć przez nie, żeby zobaczyć ślad. „Tak trzymaj!” krzyknął ochroniarz. „To jak rozmowa z dziećmi!”

Nie stanowiło to jednak problemu na szczycie Cosmopolitana, który wynajął Aioka i przykrył basen Boulevard platformą, na której stały palmy, pluszowe białe skórzane kanapy i neony. Robinson przechadzał się po imprezie, ściskając dłonie klientom, którzy imprezowali z grupą w innych lokalizacjach na całym świecie.

Zanim Robinson spakował się i udał się do Abu Zabi na przyszłotygodniowy wyścig, miał nadzieję, że firmie uda się pozyskać kolejnych 20 zamożnych fanów, którzy dołączą do 11-tysięcznego grona fanów w sobotni wieczór.

Planowali tam pozostać do wczesnych godzin porannych w niedzielę. „Naprawdę myślę, że w coś wpadliśmy” – powiedział podczas przerwy w prywatnej kabinie. Następnie o 11:33 czasu lokalnego dołączył do wszystkich pozostałych i patrzył, jak Verstappen, który ścigał się w kombinezonie Elvisa, przekraczał flagę w szachownicę machaną przez Justina Biebera i śpiewał „Viva Las Vegas” przez radio swojego zespołu.

Źródło

Previous articleKobieta zwraca książkę z biblioteki… którą pożyczyła w 1978 roku (i na szczęście unika wysokiej kary)
Next articleFinał Pucharu Świata Indie-Australia: sprzedaż żetonów, koszulek i kwiatów pudża. zoom na Blinkit, Zepto

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here