A
Ustaw mały rozmiar tekstu
A
Ustaw domyślny rozmiar tekstu
A
Ustaw duży rozmiar tekstu
Ben Simmons zrobił duży krok w stronę przywrócenia swojej wartości w NBA, ale kiedy wydawało się, że wraca na właściwe tory, kolejna kontuzja przerwała jego sezon odkupiania.
27-latek z Australii został pauzowany w dwóch ostatnich meczach Brooklynu z powodu kontuzji biodra, której doznał podczas niewinnego wjazdu do kosza przeciwko Milwaukee na początku tygodnia.
Po sześciu meczach, które – jak ma nadzieję – będzie jego pierwszym pełnym sezonem na korcie od sezonu 2018–2019, widać oznaki życia dla kariery, która wydawała się przedwczesnym zakończeniem po dziwacznym dramacie w Filadelfii i utrzymującej się kontuzji oraz problemy psychiczne w zeszłym sezonie.
I chociaż znów broni się jak demon, mocno zbiera i ustawia kolegów z drużyny podaniami, jego skuteczność w ofensywie znów jest na granicy znikomości.
Wszystkie posty w mediach społecznościowych, które praktycznie zalały kanały poza sezonem, kiedy Simmons wykonywał rzuty z wyskoku na treningach, po raz kolejny nie pojawiły się na parkiecie NBA.
W swoich 36 próbach do kosza z gry oddał jeden strzał, który nie trafił w pole karne, a także niecelny, który również był tuż za polem karnym.
Oddaje tylko 54% strzałów, co nie jest szczególnie groźne, gdy skupiasz się wyłącznie na wsadach i ułożeniach – 30 jego prób oddanych było z obręczy.
Trener Nets Jacque Vaughn okazuje wiarę w Simmonsa, dając mu czas poniżej 32 minut na mecz – okaże się, czy jest to próba przywrócenia jego wartości handlowej, czy też rzeczywiście postrzega go jako godnego długoterminowej inwestycji.
Jego statystyki na mecz wynoszące 10,8 zbiórek i 6,7 asyst, blok i pół przechwytu czynią go solidnym graczem, ale nie może zdobyć zaledwie 6,5 punktu i oczekiwać, że przywróci mu reputację byłego All-Star i All-Star Gracz kalibru NBA.
Simmons zdobywał średnio od 14 do 17 punktów w każdym sezonie podczas swoich czterech najlepszych sezonów w 76ers, oddając 10-12 strzałów.
A słoń w pokoju to znowu jego rzut wolny, który jest żałosny z czterech.
Nadal nie naraża się na faul i zazwyczaj wjeżdża do środka, gdy nie ma zbyt wielu możliwości w obronie.
Simmons stał się prawie graczem – kimś, kto mógłby być świetny, ale powstrzymuje go ta poważna wada.
A to będzie go kosztować dziesiątki milionów dolarów.
Pięcioletni kontrakt, który podpisał z Filadelfią o wartości 177 milionów dolarów, wygasa z końcem przyszłego sezonu.
Przewiduje się, że przez resztę tej dekady górny pułap wynagrodzeń w NBA gwałtownie wzrośnie, niemal dwukrotnie w porównaniu z obecną kwotą 136 mln dolarów, do około 240 mln dolarów.
W ciągu najbliższych kilku lat będzie mnóstwo gotówki do wydania dla znanych wolnych agentów.
Jeśli Simmonsowi uda się wrócić do skromnych 15 punktów, które zdobywał jako Sixer i utrzymać swoje elitarne umiejętności w defensywie, zbiórkach i podaniach, może podpisać kolejny ważny kontrakt po wygaśnięciu jego obecnego kontraktu.
Ale to duże „jeśli”.
Jeśli będzie kontynuował obecną trajektorię, będzie ceniony jako przydatny, być może nawet gracz na wysokim poziomie, ale nie jako gwiazda.
A to będzie oznaczać różnicę między zarobkami około 20 milionów dolarów rocznie lub dwukrotnością tej kwoty.
(Zdjęcie: Elsa/Getty Images)
Przynajmniej ma teraz jakąś wartość – w zeszłym sezonie istniała realna obawa, że może wypadnąć z ligi po zakończeniu obecnego kontraktu, co wynikało z jego spiralnej formy.
Kiedy był w Filadelfii, toczyły się uzasadnione debaty na temat tego, czy franczyza powinna zbudować swój skład wokół jego unikalnych umiejętności, czy środkowego Joela Embiida.
Kierownictwo Sixers dokonało właściwego wyboru, decydując się na współpracę z Embiidem, który w zeszłym sezonie był MVP, i zapewniło jego zespołowi dobry start w tym sezonie, mimo że dał Jamesowi Hardenowi niewiele w zamian z powodu ciężkiej transakcji polegającej na wymianie zawodników.
Żadna drużyna nie zaryzykuje więcej w ten sposób przeciwko Simmonsowi, otaczając go czterema strzelcami, którzy mogą wykorzystać jego podania, ponieważ, szczerze mówiąc, w ostatnich sezonach stał się on zbyt zawodny na boisku i poza nim.
Skład drużyny Brooklyn (4-5) ulega ciągłym zmianom po wymianie Kevina Duranta i Kyriego Irvinga w zeszłym sezonie.
Mikal Bridges ma potencjał, aby stać się gwiazdą uzupełniającą, jeśli uda mu się pozyskać gracza z namiotu, podczas gdy tacy gracze jak Cameron Johnson, Cam Thomas, Nic Claxton, Lonnie Walker, Dorian Finney-Smith i Spencer Dinwiddie są niezawodnymi zawodnikami rotacyjnymi, ale mogą być przynętą handlową z Simmonsem, jeśli pojawi się właściwy ruch.
Ta ostatnia kontuzja nie wydaje się szczególnie niepokojąca, ale nie można niczego wykluczyć, jeśli chodzi o rokowania Simmonsa.
„Będzie nadal leczony. Po prostu nie jesteśmy w takim miejscu, w którym wszystkie drużyny czułyby się komfortowo, gdyby grał na takim poziomie, na jakim gra” – powiedział Vaughn po sobotniej porażce z Bostonem. „Będziemy więc nadal zajmować się tą sprawą z dnia na dzień”.
A fani Boomers, którzy zastanawiają się, czy ten gwałtowny rozwój kariery Simmonsa może doprowadzić do tego, że na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich założy kostium, przypominamy, że od czasu jego ostatniego meczu w Australii obiecał nosić zielono-złote stroje praktycznie co roku.
A to było w 2013 roku. Nie wstrzymuj oddechu.