A
Ustaw mały rozmiar tekstu
A
Ustaw domyślny rozmiar tekstu
A
Ustaw duży rozmiar tekstu
Zaledwie 24 godziny po zdobyciu trzeciej z rzędu nagrody menedżera miesiąca Premier League szanse na to, że Ange Postecoglou zdobędzie ją cztery razy z rzędu, praktycznie zniknęły.
Nagle ma wrażenie, że szczęście trenera Tottenhamu mogło go opuścić, gdy był świadkiem zdecydowanego występu jego pospiesznie zebranej, prowizorycznej drużyny, która w sobotę w ciągu sześciu minut doliczonego czasu gry zupełnie się rozpadła, gdy Wilki straciły bramkę wywalczyć zwycięstwo 2:1.
Była to druga przygnębiająca porażka w ciągu tygodnia, co oznacza, że w listopadzie czeka już pierwszy prawdziwy sprawdzian umiejętności Australijczyka po tym, jak w piątek dokonał on wyjątkowego wyczynu, czyli został wybrany najlepszym menadżerem ligi w sierpniu, wrześniu i październiku.
To kolejny hat-trick, któremu w historii Premier League udało się równać tylko Antonio Conte, Pep Guardiola i Jurgen Klopp – ale wyczyn Postecoglou jest wyjątkowy, ponieważ jest jedynym szefem w historii, który zdobył pierwsze trzy nagrody w sezonie i pierwszą przysługujące mu trzy nagrody.
Spurs zakończyli październik na szczycie tabeli, jako jedyna drużyna, która wygrała wszystkie swoje mecze w tym miesiącu, pokonując Luton, Crystal Palace i Fulham – ale nie ma szans, aby Postecoglou wyrównał teraz rekord Guardioli wynoszący cztery menedżerskie gongi z rzędu po sześciu dniach prób.
Po pierwsze, w poniedziałek doszło do szalonej porażki u siebie z Chelsea 4:1, która przyniosła szereg zawieszeń i kontuzji, co zmusiło Postecoglou do skompletowania patchworkowego składu na mecz z Wolves.
Następnie, po tym, jak gol Brennana Johnsona w zaledwie dwie minuty i 15 sekund zapewnił Spurs prowadzenie na Molineux, wyglądało na to, że pomimo presji Wolves utrzymają punkty aż do późnego, podwójnego uderzenia po golach Pabla Sarabii – to był niesamowity akcent strzał z woleja i Mario Lemina.
„Uczysz się każdego dnia. To tylko część naszego rozwoju jako zespołu” – wzruszył ramionami Postecoglou w rozmowie z BBC.
„Myślałem, że w pierwszej połowie mogliśmy być bardziej pozytywnie nastawieni. Mieliśmy kilka dobrych okazji, żeby stworzyć kilka dobrych okazji.
„Zdobywając bramkę wcześnie, graliśmy trochę konserwatywnie. W drugiej połowie mieliśmy kilka niezłych sytuacji, które mogliśmy wykorzystać.
„Mieliśmy w tym tygodniu niezwykłą serię wydarzeń, z którymi musieliśmy sobie poradzić, a oni dzisiaj poradzili sobie dobrze.
„To część bólu futbolu, gdy coś dzieje się w takich okolicznościach, ale musimy wykorzystać ten ból, aby się rozwijać.
„Musisz to po prostu wziąć. Nie mogę nic zarzucić zawodnikom, ich charakterowi i zaangażowaniu. Niektórzy chłopcy grali swój pierwszy mecz w tym roku, a ty zmieniasz trzech z czterech obrońców, więc jest to dość destrukcyjne.
„Jest wiele pozytywów, z których można wyciągnąć wnioski”.
Ale jak zauważył w piątek z krzywym uśmiechem po odebraniu swojego najnowszego trofeum menedżera miesiąca: „Nie mamy zbyt wiele czasu, aby cieszyć się chwilą, prawda?”
Wczesny gol Brennana Johnsona – jego pierwszy gol dla Spurs – dał gościom prowadzenie, a oni byli na dobrej drodze do szybkiego zwycięstwa nad Molineux.
Tottenham liczył na szczęście, a Wilki nieustannie wypuszczały ich z gry, aż do chwili, gdy Sarabia – po olśniewającym wyrównaniu w 91. minucie, charakteryzującym się natychmiastową kontrolą i błyskotliwą woleją – a Lemina w 97. minucie zapewniła sensacyjne zakończenie.
Spurs prowadzili na szczycie tabeli z dwoma punktami przewagi, ale teraz zanotowali kolejne porażki. To był najcięższy tydzień w historii ich australijskiego trenera, który musiał radzić sobie z zawieszeniami i kontuzjami, aby skompletować patchworkowy skład.
Ukrainiec Oleksandr Zinchenko był bohaterem Arsenalu i strzelił pięknego gola, a 10-osobowy Kanonierowie zapewnili sobie pewne zwycięstwo, ale musieli odpowiedzieć na wczesną porażkę w drugiej połowie.
Leandro Trossard wyprowadził Arsenal na prowadzenie w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie, kiedy z bliskiej odległości odbił głową Bukayo Saki, ale przy okazji uderzył w ramę bramki.
Burnley pod wodzą Vincenta Kompany’ego wyrównał po przerwie, gdy odbity strzał Josha Brownhilla przetrwał kontrolę VAR, ale główka Williama Saliby trzy minuty później przywróciła Arsenalowi prowadzenie, a akrobatyczne wykończenie Zinchenki z innego rzutu rożnego przypieczętowało punkty pomimo czerwonej kartki dla Fabio Vieiry w końcówce meczu.
Manchester United podniósł się na duchu po porażce w Lidze Mistrzów w Kopenhadze w środku tygodnia i odniósł kolejne zacięte zwycięstwo po tym, jak Victor Lindelof strzelił jedynego gola przeciwko Luton.
Presja była po stronie Erika ten Haga i po przedmeczowych protestach fanów przeciwko właścicielom United, rodzinie Glazerów, przyjezdni Kapelusznicy utrudnili życie Czerwonym Diabłom, zanim Lindelof uderzył z bliskiej odległości po dośrodkowaniu Marcusa Rashforda.
Trener Newcastle Eddie Howe przeżył niezapomnianą noc w starym klubie Bournemouth po bramkach Dominica Solanke, które zapewniły gospodarzom bezcenne zwycięstwo 2:0.
Menedżer Cherries, Andoni Iraola, musiał poczekać do swojego 10. meczu w Premier League na swoje pierwsze zwycięstwo w lidze, ale kolejne sukcesy u siebie wyprowadziły go z dolnej trójki.
W 59. minucie Solanke strzelił bezpośrednio w bliski słupek Nicka Pope’a, po czym na 17 minut przed końcem zapewnił pewny wynik po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Everton kontynuował pnie się w górę tabeli pod wodzą Seana Dyche’a, pokonując thriller 3:2 na stadionie Crystal Palace dzięki zwycięzcy Idrissy Gueye w 86. minucie.
z AAPem