Tłum aktywistów propalestyńskich otoczył wczoraj dom starszego posła Partii Pracy.
Celem protestujących były także biura przywódcy laburzystów Sir Keira Starmera i innych polityków, którzy odmówili poparcia wezwań do zawieszenia broni w Gazie. Sir Keira nazwano „czynnikiem umożliwiającym ludobójstwo” i oskarżono o posiadanie krwi na rękach.
Jednakże obranie za cel domu polityka stanowi nową, złowrogą taktykę po tygodniach antyizraelskich marszów. Nie jest jasne, czy starszy przedstawiciel Partii Pracy – którego tożsamość nie jest identyfikowana ze względów bezpieczeństwa – był w tym czasie w domu.
Mówi się, że wczoraj wieczorem współpracował z policją. Ostrzeżono parlamentarzystów, aby nie spotykali się z wyborcami osobiście podczas cotygodniowych operacji, lecz zamiast tego organizowali spotkania online.
Około 300 demonstrantów zebrało się przed biurem Sir Keira w Camden w północnym Londynie z plakatami z napisem „krew na rękach”

W zeszłym tygodniu przedstawiony na zdjęciu przywódca Partii Pracy stracił ośmiu ministrów cieni, którzy głosowali za zawieszeniem broni na mocy wniosku parlamentarnego złożonego przez SNP
Poseł Partii Pracy Kim Leadbeater, którego siostra Jo Cox została zamordowana przed przychodnią w Batley w West Yorkshire w 2016 r., również spotkała się z krytyką w mediach społecznościowych za wstrzymanie się od głosu w sprawie zawieszenia broni.
Dwa lata temu poseł torysów David Amess został zamordowany w swoim biurze okręgowym w Southend w hrabstwie Essex przez islamistycznego terrorystę, ponieważ głosował za zbombardowaniem Syrii.
Wczoraj w Wielkiej Brytanii odbyło się ponad 100 propalestyńskich protestów. Protestujący zaatakowali szereg sklepów w całym Manchesterze, w tym McDonald’s i Starbucks. Propalestyńska demonstracja zebrała się przed Downing Street w trakcie trwającego „dnia akcji” aktywistów, w wyniku którego policja wydała rozkazy rozproszenia. Funkcjonariusze brytyjskiej policji transportowej aresztowali co najmniej pięć osób podczas protestu okupacyjnego pod londyńskim Waterloo. Do protestów okupacyjnych doszło także na stacjach London Bridge i Leeds.
Około 300 demonstrantów zebrało się przed biurem Sir Keira w Camden w północnym Londynie z plakatami z napisem „krew na rękach”. Inny napis, na którym widniał rysunek Sir Keira, głosił: „Jeśli coś pachnie jak torys, zachowuje się jak torys i kłamie jak torys, to prawdopodobnie jest to torys”.
W zeszłym tygodniu przywódca laburzystów stracił ośmiu ministrów cieni, którzy głosowali za zawieszeniem broni na mocy wniosku parlamentarnego złożonego przez SNP.
Wczoraj na X, dawniej Twitterze, pojawiło się wideo, w którym protestujący przed biurem Starmera powiedział: „Wyszli poza szajtan [Satan]. Wiesz, że jest na liście, bo jego żona jest syjonistką. „Lista” mogła obejmować listę parlamentarzystów, którzy wczoraj byli celem „dnia akcji” zorganizowanego przez Palestyńską Grupę Solidarności.
Ci sami protestujący skandowali także „wstydźcie się” pod adresem Tulipa Siddiqa, posła Partii Pracy z okręgów Hampstead i Kilburn, który wstrzymał się od głosu SNP. Rushanara Ali, posłanka z okręgów Bow i Bethnal Green, która również wstrzymała się od głosu, stała się celem uczniów demonstrujących przed jej biurem.
Steve McCabe, poseł Partii Pracy z okręgu Birmingham Selly Oak, został wczoraj zmuszony do ucieczki przed wściekłymi propalestyńskimi protestującymi, gdy oblegali oni gabinet lekarski, który trzymał w kościele.
350-osobowy tłum obrzucił go obelgami za wstrzymanie się od głosu w sprawie zawieszenia broni. Na oczach sześciu funkcjonariuszy policji tłum skandował: „Steve McCabe, nie możesz się ukrywać, wspierasz ludobójstwo”.
Próbował uciec bocznymi drzwiami i wskoczyć do swojego SUV-a Porsche, ale tłum podbiegł do niego, krzycząc „wstyd, wstyd”.
Wczoraj celem była także posłanka z Partii Pracy Shabana Mahmood, reprezentująca Birmingham Ladywood, wraz z innymi wyższymi rangą osobistościami partii, takimi jak Emily Thornberry, prokurator generalna cieni.
Policja British Transport podała, że rozproszyła około 200 demonstrantów z London Bridge i podobną liczbę z Waterloo.
Na stacji w Leeds nie zgłoszono żadnych aresztowań.
Wygląda na to, że protestujący, którzy opuścili Waterloo, udali się do Westminster, gdzie demonstrowali przed Downing Street.
Wczoraj wieczorem „The Mail on Sunday” otrzymał e-mail wysłany do parlamentarzystów przez GMB, związek reprezentujący ich pracowników.
Napisano w nim: „Ze względu na bezpieczeństwo personelu i członków zalecamy przeprowadzanie operacji online wyłącznie do czasu trwania niepokojów”.
Jeżeli parlamentarzyści rzeczywiście spotykają się „osobiście” z dostępnym personelem, zaleca się im nawiązanie współpracy z parlamentarnym zespołem ds. bezpieczeństwa w celu zorganizowania „obecności ochrony”.
Jenny Symmons z GMB powiedziała: „W ostatnich tygodniach pracownicy byli nękani, zastraszani, a ich biura zdewastowano.
„Obciążenie pracą znacznie wzrosło, co oznacza, że pracownicy zazwyczaj pracują poza swoimi godzinami pracy, zajmując się niepokojącą korespondencją”.
Źródło parlamentarne ujawniło wczoraj wieczorem, że nowe środki bezpieczeństwa dla parlamentarzystów mogą zostać ujawnione już jutro.
Wczoraj wieczorem w londyńskim Covent Garden pozostawiono podejrzaną paczkę, która „wzbudziła niepokój” – stwierdził Scotland Yard. Nie uznano tego za niebezpieczne i wkrótce potem zniesiono kordony.