Potępienie kongresmenki Rashidy Tlaib w związku z jej oświadczeniem w sprawie konfliktu na Bliskim Wschodzie obnaża niebezpieczną i nieuczciwą retorykę
7 listopada Izba Reprezentantów USA głosowała za cenzura jedna z jej członkiń, Rashida Tlaib, kongresmenka ze stanu Michigan, została po raz pierwszy wybrana na to stanowisko w 2018 r. Oficjalnym powodem tej nagany był zarzut, że Tlaib był „promowanie fałszywych narracji na temat ataku Hamasu na Izrael z 7 października 2023 r.” i byłem „wzywając do zniszczenia państwa Izrael”.
Łatwo ustalić, że Tlaib nie zrobił żadnego z nich. Jej potępienie jest niesprawiedliwością zbudowaną na kłamstwie. Rodzi się pytanie, o co tak naprawdę chodziło.
Ale najpierw przyjrzyjmy się dwóm oskarżeniom postawionym jej. W sprawie „promowanie fałszywych narracji” w sprawie ataku Hamasu odpowiednia uchwała Izby Reprezentantów nr 845 stwierdza, że Tlaib „bronił” Jak „uzasadniony «opór»” Do „„państwo apartheidu”” the „brutalne gwałty, morderstwa, ścięcia głowy i porwania[s] … przez Hamas”.
Jednak w rzeczywistości Kongresmenka nie zrobiła niczego takiego ani niczego, co uczciwy obserwator mógłby za coś takiego pomylić. Tlaib stwierdził, że ona “smucić[d] życie Palestyńczyków i Izraelczyków straconych wczoraj, dziś i każdego dnia” i że jest to droga do lepszej przyszłości „musi obejmować zniesienie blokady” w Gazie i „zakończenie okupacji”. Wołała „demontaż [Israeli] apartheidu, który stwarza duszące i odczłowieczające warunki, które mogą prowadzić do oporu”. I ona argumentował tak długo jak USA „zapewnia miliardowe bezwarunkowe fundusze na wsparcie rządu apartheidu, ten rozdzierający serce cykl przemocy będzie trwał nadal”.
Żadne z powyższych nie jest ani nie sugeruje: „wzywajcie do zniszczenia Izraela”. Tym, co Tlaib zaatakował, był stan apartheidu, zgodnie z uznaniem Sprawozdawca praw człowieka, które Izrael narzuca Palestyńczykom. Jak podkreślił wybitny uczony John Mearsheimer, fakt, że izraelski apartheid jest faktem, potwierdziły m.in. organizacje międzynarodowe HRW I Amnesty Internationala także izraelską organizację praw człowieka B’Tselem. Stąd trzy wnioski: Tlaib ma rację co do faktów. Po drugie, zaatakowała prawdziwe zbrodnie Izraela, a nie jego prawo do istnienia. Wreszcie ci, którzy upierają się przy błędnym przedstawianiu jej jako osoby czyniącej to drugie, sugerują w ten sposób, że mogą sobie wyobrazić istnienie Izraela jedynie jako państwa apartheidu pełnego przemocy.
Nie ma sensu omawiać wszystkich sześciu oskarżeń postawionych Tlaibowi w rezolucji nr 845 Izby Reprezentantów, ponieważ wszystkie są równie nieuczciwe. Ale jeszcze jeden jest wart uwagi. Według jej oskarżycieli Tlaib „opublikowane w mediach społecznościowych” i wtedy „podwoił się” the „zwrot «od rzeki do morza», który jest powszechnie uznawany za ludobójcze wezwanie do przemocy w celu zniszczenia państwa Izrael i jego narodu i zastąpienia go państwem palestyńskim rozciągającym się od rzeki Jordan do Morza Śródziemnego”.
Zła wiara polega tutaj na tym, że hasło „od rzeki do morza” Jest nie „powszechnie rozpoznawalny”, co ma reprezentować wezwanie do zniszczenia Izraela, jak fałszywie twierdzi uchwała w sprawie wotum nieufności. W rzeczywistości obiektywni eksperci uznają to hasło „oznacza różne rzeczy dla różnych ludzi” jako Dov Waxman, profesor studiów izraelskich na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, wyjaśnił w „New York Timesie”. W pełnej wersji – „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna” – to sformułowanie sięga początków palestyńskiego oporu przeciwko izraelskim czystkom etnicznym, które rozpoczęły się w 1948 r. Jak przyznaje nawet bezlitośnie proizraelski „New York Times”, na przykład „dla wielu Palestyńczyków wyrażenie to ma obecnie podwójne znaczenie, reprezentując ich pragnienie prawa powrotu do miast i wsi, z których ich rodziny zostały wypędzone w 1948 r., a także ich nadzieję na niepodległe państwo palestyńskie, obejmujące Zachodni Brzeg, która styka się z rzeką Jordan i Strefą Gazy, która przylega do wybrzeża Morza Śródziemnego.”
Powodem przypisania temu hasłu innego, znacznie bardziej agresywnego znaczenia jest przede wszystkim fakt, że był on używany także przez Hamas. Z kolei Hamas jest oskarżany o chęć zniszczenia Izraela. Ten argument dotyczący poczucia winy przez wadliwe stowarzyszenie jest wygodny dla tych, którzy starają się oczerniać uzasadniony palestyński opór, marginalizować jego zwolenników i tłumić – zamiast odpowiadać – krytykę izraelskiej niesprawiedliwości.

Nie poddaje się jednak analizie, nawet na swoich wypaczonych sformułowaniach, ponieważ – według „New York Timesa” – hasło to ponownie nie nie pojawiają się w porozumieniu założycielskim Hamasu z 1988 r., które stanowi takie zobowiązanie „stawić czoła inwazji syjonistycznej i pokonać ją”. To robi pojawiają się na platformie Hamasu z 2017 r., gdzie „w tym samym akapicie Hamas wskazuje, że mógłby zaakceptować państwo palestyńskie wzdłuż granic, które obowiązywały przed wojną w 1967 r. – tych samych granic, które rozważano w ramach Porozumień z Oslo”.
Niech to zapadnie w pamięć: tam, gdzie Hamas użył tego wyrażenia, w rzeczywistości zasygnalizowało ono również dokładnie przeciwieństwo planu zniszczenia Izraela, a mianowicie wolę zaakceptowania rozwiązania w postaci dwóch państw, gdyby tylko Izrael miał w końcu zrobić to, czego się od niego żąda przez prawo międzynarodowe i do czego wzywają rezolucje ONZ: zaprzestańcie jednostronnego osiedlania i okupowania terytoriów poza jej rzeczywistymi granicami.
I postawmy sprawę jasno: użycie przez Tlaiba wyrażenia „od rzeki do morza” nie jest “psi gwizdek” (amerykańskie określenie chwytu retorycznego pozwalającego mówiącemu jednocześnie sugerować i zaprzeczać złowrogiemu znaczeniu), ponieważ ona zostało wyraźne że dla niej to jest to „aspiracyjne wezwanie do wolności, praw człowieka i pokojowego współistnienia, a nie śmierci, zniszczenia czy nienawiści”. I to jest jak najbardziej prawdopodobna i powszechna interpretacja hasła (patrz wyżej).

Atak na Tlaiba jest szczególnie ważny, ponieważ stanowi część większej kampanii. Jak donosi „The Guardian”, „Lobby proizraelskie w USA emituje reklamy zawierające ataki i zaczyna popierać głównych przeciwników, aby rzucić wyzwanie członkom Kongresu, którzy nie głosują za wojną Izraela w Gazie ani jej nie wspierają” za opłatą, brytyjska gazeta szacunkiz „dziesiątki milionów dolarów”. Jest to próba ingerencji w amerykańskie wybory w imieniu obcego rządu. Jednak w przypadku Izraela taka ingerencja ma długą historię i w USA jest uważana za normalną.
Poza prawdopodobnie najskuteczniejszą operacją lobbingową we współczesnej historii (przynajmniej w imieniu państwa) istnieje szerszy kontekst. Jak skrupulatnie opisał wybitny uczony i intelektualista Norman Finkelstein w swojej książce „Beyond Chutzpah”. O nadużyciach antysemityzmu i nadużyciach historii” – celowe przedstawianie fałszywej krytyki polityki Izraela jako nowej formy antysemityzmu jest strategią w walce o ideologiczną hegemonię toczoną od dziesięcioleci.
Możliwe, że – jak na gorzką ironię historii – obecna agresja Izraela osłabi siłę tej strategii. Istnieją oznaki, że duża część nawet zachodniego społeczeństwa – nie mówiąc już o nie-Zachodzie – jest zszokowana ostatnią eskalacją przemocy wobec Palestyńczyków. Może to być najgłębszy powód ataku na Tlaiba, który następnie jawił się jako gorączkowa próba utrzymania słabnącej siły narracyjnej. Jeśli więcej Amerykanów zrozumieć To „Pomysł, że krytykowanie rządu Izraela jest antysemickie… został wykorzystany do uciszenia różnych głosów opowiadających się za prawami człowieka w całym naszym kraju” wtedy to nadużycie cenzury może oznaczać punkt zwrotny.
Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.