Ta wiadomość jest interesująca po części ze względu na to, jak łączy się z rozczarowaniem wielu fanów po premierze „The Ballad of Songbirds and Snakes”. Często zadawanym pytaniem było: po co pisać historię o młodym Coriolanusie Snowie, obywatelu Kapitolu, który nie bierze udziału w samych igrzyskach? Same gry zawsze były główną atrakcją serii „Igrzyska Śmierci”, więc po co odchodzić od nich?

Ta skarga pojawiła się już w czasach, gdy ukazała się pierwsza trylogia powieści Collins „Igrzyska Śmierci”, ponieważ żadna z jej trzech oryginalnych książek nie odwoływała się w pełni do idei 24 dzieci walczących na śmierć i życie. Nawet pierwsza książka, która traktowała to założenie najprościej, była bardziej zainteresowana aspektami propagandowymi i rodzącą się rewolucją wokół gier. Jeśli chodzi o faktyczny dylemat moralny związany z koniecznością zabicia innego dziecka, aby ocalić siebie, bohaterka „Igrzysk śmierci” Katniss Everdeen zostaje w dużej mierze oszczędzona. Zabija tylko „złych” trybutów, takich, którymi nigdy nie powinniśmy się przejmować, a nawet wtedy robi to albo w samoobronie, albo w akcie miłosierdzia.

Dlatego też dyskutując o potencjalnych spin-offach i pomysłach na prequele, fani często sięgają po prostą książkę o zwykłych Igrzyskach Śmierci – taką, która nie okazuje się być wyłącznie rewolucją. Być może mogłaby nawet powstać książka przeskakująca pomiędzy punktami widzenia różnych trybutów. W ten sposób czytelnik nie tylko zainteresuje się każdym z nich, ale naprawdę nie będzie wiedział, który z nich przeżyje. Podczas gdy oryginalna trylogia Collinsa krępowała napięcie, czyniąc Katniss jedyną postacią z punktu widzenia, książka „Igrzyska Śmierci” z dużą, ale malejącą obsadą postaci z POV mogłaby zapewnić porywające, choć brutalne doświadczenie.

Źródło

Previous articleJak zdobyć nagrody z wydarzeń True Legends w Call of Duty: Guide And Rewards
Next articleOczekuje się, że Jets będą ścigać Star WR poza sezonem

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here