Jak dotąd Walsh pojawił się w premierowym odcinku „Yellowstone” i jednym z ostatnich odcinków. Jego postać w pewnym sensie zakończyła serię, co jeszcze bardziej uwiarygodnia pogląd, że jego obecność w serialu może mieć głębsze znaczenie. Na pozór Emmett umiera, robiąc to, co kocha, i umiera spokojnie we śnie podczas corocznego spędu bydła w Dutton. Przeżył dzięki kochającej żonie otoczonej przez tych samych kowbojów, z którymi jeździł od lat i których po drodze starał się chronić.
Starzejący się, ociężały John Dutton zauważa: „Właśnie zginął na szlaku, o czym marzy każdy kowboj”. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać zbyt pogrążone w sentymentalizmie, ale Costner wypowiada się ze sporą dozą patosu, sugerując, że żegna się z kimś więcej niż tylko przyjacielem na całe życie. Śmierć Emmetta Walsha oznacza kolejne utracone połączenie z przeszłością i szacunek dla tradycji, która z każdym mijającym sezonem staje się coraz bardziej przestarzała. Duttonowie na pierwszym miejscu stawiają rodzinę, ale dzieje się tak tylko dlatego, że mogą być jedynymi ludźmi, którzy mają władzę, aby zapobiec całkowitemu wymarciu kowbojskiego stylu życia w Montanie. I są gotowi dla tej sprawy zaryzykować wszystko.
Przy całym tym morderczym chaosie i ciągłym chaosie wirującym wokół niego, John Dutton może również myśleć, że może nie pożyć wystarczająco długo, aby cieszyć się tą samą spokojną śmiercią, jaką Emmet odbył pod gwiazdami z kapeluszem na piersi.