„Morderstwo na końcu świata” wykorzystuje te porównania, mając na celu ich frustrację. (Dotyczy to nawet miliardera, granego przez Clive’a Owena.) Siedmioodcinkowy serial, z którego dwa odcinki wyemitują we wtorek, to chłodne, melancholijne podejście do gatunku, który czasami sprawia, że śmierć staje się wręcz przytulna, a wykrywanie staje się grą.
Owen gra Andy’ego Ronsona, połączenie Jeffa Bezosa (właściciela The Washington Post) i Elona Muska nękanego bliżej nieokreśloną chorobą. To na jego rozkaz — a raczej na rozkaz jego dzieła sztucznej inteligencji, pomocnego asystenta o imieniu Ray (Edoardo Ballerini) — nasz detektyw, młody-samotnik Darby Hart (Emma Corrin), udaje się do zaawansowanego technologicznie kompleks, który budował na Islandii. Powody, dla których Ronson chciał, aby Darby był tam, są niejasne; ma dopiero 24 lata, a jej największym osiągnięciem jest napisanie pamiętnika. Powody Darby są prostsze: Ronson jest żoną swojego bohatera, genialnego hakera Lee Andersena (Brit Marling), który zniknął wiele lat wcześniej po tym, jak został okradziony i nękany. Pojawiła się ponownie jako żona Ronsona, ale wydaje się, że tak robią niewiele więcej niż opiekują się swoim synem Zoomerem (Kellan Tetlow).
Istnieje stara teoria, że kryminały są przyjemne, ponieważ naprawiają rozdarcie w tkance społecznej, przywracając światu porządek za pomocą logiki. „Morderstwo na końcu świata” podważa ten pomysł. Osadzony w śnieżnej, bezlitosnej sytuacji piękna Islandii zimą, tło narracyjne tego serialu jest nie mniej ponure: goście Ronsona zostali wezwani, aby omówić koniec świata i pokazać, jak bogaci się przygotowują. Nieoczekiwana śmierć zakłóca sprawne funkcjonowanie Ronsona, a wraz z rozwojem sytuacji apokalipsa, o której mówili w większości abstrakcyjnie, zaczyna się przybliżać.
Darby, nasza soczewka na ten wyrafinowany świat, dowiedziała się wiele o zwłokach od swojego ojca (Neal Huff), patologa sądowego, i spędziła młodość współpracując z podobnie myślącymi detektywami na Reddicie i innych forach, próbując zidentyfikować Jane. Czy to wygląda na zabójstwa. Wielbiciele tej formy zauważą, że jest to trochę na odwrót: podczas gdy w przypadku zagadek morderstw zazwyczaj pracują detektywi pracujący nad sprawami, które przynoszą im ludzie, Darby zaczynał od bezimiennych ciał i próbował zamienić ich nieme, nieświadome cierpienie w przypadki.
Jednak nie jest idealna. W miarę jak w posiadłości Ronsona nasilają się kryzysy, z retrospekcji dowiadujemy się, że Darby’ego za bardzo zachwyciły niestosowne szczegóły dotyczące niektórych zwłok, które sugerowały, że działa seryjny morderca. W trakcie internetowych dochodzeń poznała innego hakera i detektywa imieniem Bill Farrah (Harris Dickinson), a Bill – którego podejrzenia wobec technologii ostatecznie doprowadziły go do porzucenia jej i zostania artystą – w efekcie stał się sumieniem serialu. Wzdryga się, gdy pasja Darby’ego, by zrozumieć zabójcę, zaczyna wydawać się przeplatana zawrotami głowy i czymś w rodzaju szacunku.
Seria przełącza się między przeszłością a teraźniejszością, często poprzez nieco niezdarny sposób, jakim są wspomnienia Harta o tropieniu zabójcy wraz z Billem. Ta struktura oparta na dwóch osiach czasu jest – chcę, żeby było jasne, bez zdradzania czegokolwiek – totalna porażka. Jest to także, pomimo pewnych chwytów, interesujące: zaawansowana technologicznie sterylność luksusowego hotelu Ronsona dziwnie kontrastuje z motelami, w których zatrzymują się Bill i Darby, które wyglądają i sprawiają wrażenie przeciwnych sterylności (praktycznie można je poczuć). Podróż, w jaką wyrusza spłukana para, służy jako analogowa przeciwwaga do współczesnej historii, gdzie wszystko jest zdigitalizowane i gdzie postacie posiadające znaczną władzę, w tym chiński architekt „inteligentnego miasta” (Joan Chen) i słynny astronautka (Alice Braga) utknęła. To poczucie paraliżu jest zarówno pojęciowe, jak i konkretne; jasne jest, jak mówią Ronson i jego specjalnie wybrani goście, że z tych elitarnych konklawe nie wyłoni się żadne „rozwiązanie” problemu zmian klimatycznych. (I że wielu z obecnych nawet nie rozumie, że to jest zadanie.)
Corrin, która grała księżną Dianę w „The Crown”, jest tu bardzo dobra. Inteligencja Darby jest wiarygodna, ale nie nieomylna, jej błędy są interesujące, a ona ma dość powagi, by uchwycić zirytowane zrozumienie młodego człowieka, w jaki sposób jest poniżana. Dickinson jest objawieniem. Bill jest, przynajmniej na papierze, typem. Ale aktor gra go z pewną, udręczoną niejasnością (gdy przedziera się przez warstwy sumienia), która czyni go niezwykle specyficznym.
Części współczesnej historii są cienkie. Jest zbyt wiele postaci, aby je odpowiednio zdefiniować i rozwinąć, a także tak wiele konkurencyjnych wątków, że serial zaczyna odtwarzać część tego samego płytkiego, zawrotnego dyskursu, którym „luminarze” Ronsona raczą go przy kolacji. Jednak jako ciekawostka „Morderstwo na końcu świata” ma swoją własną wersję – a wszystko to przy jednoczesnym wprowadzeniu rozdzierających serce poprawek do krwiożerczych tendencji gatunku. Trzeba odwagi, aby przeciwstawić jeremiadę grywalizacji śmierci w zagadce morderstwa. Wszystko, co mogę powiedzieć po obejrzeniu całego sezonu, to to, że Marling i Batmanglij mieli swoje powody. I działają.
Morderstwo na końcu świata (siedem odcinków) strumieni 14 listopada w FX na Hulu. Nowe odcinki będą transmitowane co tydzień.