Home Rozrywka „Klątwa” bada, w jaki sposób HGTV może zrujnować Ci życie

„Klątwa” bada, w jaki sposób HGTV może zrujnować Ci życie

8
0

Na próżno próbowałem powiedzieć, co „Klątwa” jest o. To jest żałosne HGTVNapisałem. Emma Stone i Nathan Fielder grają niezręczną parę, która ma nadzieję w pojedynkę upiększyć miasto Española w Nowym Meksyku, sprzedając swoje neutralne energetycznie „domy pasywne” w swoim nowym programie „Fliplanthropy”. Żadne podsumowanie nie oddaje jednak niepokoju, jaki panuje przez 10 odcinków nowego serialu Fieldera i Benny’ego Safdich, którego premiera odbędzie się w piątek. To nie do końca komedia. Nazywanie tego dramatem jest niewłaściwe. „W zasadzie tak wyobrażam sobie „Twin Peaks”, chociaż nigdy go nie widziałem” – powiedział znajomy. To trochę tak, jakby twórcy „Powrotu” zaadaptowali „Bardzo starego człowieka o ogromnych skrzydłach” Napisałem SMS-a do kolegi.

To może nie być najbardziej przydatny sposób na rozpoczęcie recenzji. Jest to jednak rozsądne przybliżenie tego, co czuje się oglądając „Klątwę”.

Serial rozpoczyna się ujęciem mieszkańca Hiszpanii o imieniu Fernando (Christopher Calderon), który wyjaśnia, że ​​nie może znaleźć pracy i nie zarabia na tyle, aby pokryć koszty leczenia swojej matki. To smutna historia. Perspektywa jest jednak dezorientująca: kamera podchodzi do Fernando przez okno spoza jego domu, jakby szpiegowała. Po wejściu uwaga przenosi się z Fernando i jego chorej matki na naszych bohaterów, Whitney Siegel (Stone) i jej męża, Ashera (Fielder), którzy siedzą naprzeciwko niego i świetnie okazują, że słuchają ze współczuciem. „Jezu” – mówi Asher, tuż przed tym, jak jego wzrok pada na ozdobny krucyfiks na ścianie. Przez chwilę i wyraźnie cierpi, zanim złamie „charakter” i poprosi o pominięcie tej uwagi.

Ostry. Dowcipny. Przemyślany. Zapisz się na newsletter Style Memo.

Whitney informuje Fernando, że ma dobrą wiadomość: znaleźli mu pracę! Stone uśmiecha się wyczekująco. To kluczowy moment w programie telewizyjnym, który teraz rozumiemy. Wdzięczność Fernando za dar pracy zarobkowej wzmocni narrację pary, że rewolucjonizują sposób, w jaki Amerykanie żyją i wykorzystują energię, I chroniąc mieszkańców przed skutkami procesu gentryfikacji, który osobiście nadzorują.

Niestety, matka Fernando jest nieporuszona. I tak, mimo łagodnych protestów Ashera („Ona umiera” – zauważa) reżyser Dougie Schecter (Benny Safdie) leczy jej oczy sztucznymi łzami i każe je wytrzeć. Whitney przez cały ten czas zachowywała wesoły wyraz twarzy, a jej uśmiech lekko stwardniał. Dopiero gdy ona i Asher wychodzą z planu, słyszymy, jak krytykuje oślizgłą interwencję reżysera.

To nic wielkiego, że wstręt Whitneya do taniej sztuczki Dougiego tak dokładnie odzwierciedla nasz. Poznaliśmy ją w nieprzyjemnym momencie, kiedy oczekiwała wyrazu wdzięczności, którego nie dostała. To tak, jakbyśmy przypadkowo popadli w sympatię do kogoś, z kogo powinniśmy kpić.

I to naprawdę jest siła tej niezwykle dziwnej serii, stworzonej przez kręte umysły stojące za „The Rehearsal” i „Uncut Gems”. Bohaterowie — soi-disantowi dobroczyńcy, którzy są lub powinni być obiektami satyry — w jakiś sposób funkcjonują także jako postacie przedstawiające punkt widzenia. Są także – i to nie jest przypadkowe – całkiem sprytne. Whitney i Asher nie są awatarami pewnego rodzaju liberalnej winy, ale mogą nimi być: są dobrze poinformowani o destrukcyjnych skutkach gentryfikacji, zaznajomieni ze sposobami wyzysku rdzennych społeczności w Nowym Meksyku, wrażliwi na to, jak bardzo -policja dziesiątkuje dzielnice mniejszościowe. Przedstawiają przyzwoite argumenty i dokonują kosztownych rzeczy z pozornie szlachetnych powodów. Wdziera się oczywiście własny interes, a intensywna samoocena, z jaką to wszystko robią – efekt potęgowany przez kamery – jest odrażająca.

Czasami jest to również nieprzyjemnie utożsamiane.

Powody, dla których para zdecydowała się na zorganizowanie serialu, są różne. Ashera to (w zasadzie) miłość i biznes; ma nadzieję, że program podniesie wartość gruntów w Hiszpanii, aby inwestycje się opłaciły, a jego zobowiązania etyczne są w dużej mierze produktem ubocznym jego miłości do Whitney. Fielder, który grał wiele niezręcznych, na wpół fabularyzowanych wersji siebie w „rzeczywistościach”, przekazuje całe to doświadczenie Asherowi, gdy postać stara się odegrać swoją rolę. Ten to najciemniejsze, ale najcieplejsze, najciekawsze połączenie szczerości i ujmującej desperacji, jakie zaprezentował na ekranie.

Stone, słynąca ze swojej charyzmy i swobody, wprowadza się tutaj dzięki chwiejnej dyplomacji osłabionej marki. Czym w istocie jest Whitney: jako rozpieszczona córka zamożnych mieszkańców slumsów w Nowym Meksyku (w tej roli Corbin Bernsen i Constance Shulman) polega na wsparciu finansowym i emocjonalnym swoich rodziców, monitorując jednocześnie Google, aby mieć pewność, że wszelkie połączenia między nimi pozostaną bezpieczne w trybie offline.

Nie jest jednak zwykłą hipokrytką. Whitney jest czasem szalenie szczera. Jej przekonania mogą być ograniczone moralną próżnością, ale jej uczciwość na niektórych frontach jest prawdziwa, jeśli chodzi o to: upiera się, że wszystko w sprzedawanych przez nią domach jest najwyższej jakości, a zyski są nie do zniesienia, i ma rygorystyczne wymagania wobec potencjalnych nabywców domów, określające, jak powinni się zachowywać wobec sąsiadów, w co powinni wierzyć, a nawet jakie plemiona powinni wspierać. Jest zniesmaczająco natarczywa, gdy uparcie „zaleca się” od modnej artystki Picuris Pueblo, Cary Durand (Nizhonniya Austin), której prace chce zaprezentować w programie.

Tę rozbieżność w motywacjach pary do realizacji „Fliplantropii” gotowy jest wykorzystać wspomniany już reżyser Dougie. Tłusty, głęboko zniszczony wdowiec, którego historia z Asherem okazuje się bardziej skomplikowana niż przyjaźń, Dougie ma wyczucie konfliktów i diabelski dar przeciągania ich i torturowania swojej ofiary. Jego wątek jest również niestety – pomimo kilku nieznośnie długich sekwencji, w których Safdie wyraża obrzydzenie bohatera – najbardziej mroczny.

Następnie pojawia się tytułowa klątwa. Hikmah Warsame gra Nalę, małą dziewczynkę, która „maleńka przeklina” Ashera, gdy ten źle ją traktuje, co jest częścią sekwencji wydarzeń, które uważam za jeden z najważniejszych punktów serialu. Nala, jej siostra Hani (Dahabo Ahmed) i jej ojciec, Abshir (Barkhad Abdi), muszą regularnie radzić sobie z Siegelami, a ja podnosiłem się na duchu, gdy Nala pojawiała się na ekranie, aby przełamać otaczający strach.

To dziwne składniki. Nic z tego nie idzie tam, gdzie się spodziewasz, i to jest mieszane błogosławieństwo. Seria nie tyle podważa oczekiwania, ile aktywuje pytania, zanim zmieni sposób wykorzystania punktu widzenia w sposób, który czasami wydaje się bardziej chaotyczny niż znacząco eksperymentalny. Rezultaty mogą być niepokojące, jak wtedy, gdy kamera pokazuje nam dwie postacie siedzące na parkingu przez okno banku, z kasjerem krzątającym się na pierwszym planie. Ujęcie niemal przypomina nagrania z kamer bezpieczeństwa, ale nie do końca. Efekt jest trochę złowieszczy, ale tylko trochę. Nic z tego nie ma znaczenia. Nic się nie dzieje. Okazuje się, że w miejscu, z którego wykonano zdjęcie, nikt nie siedzi. (Ścieżka dźwiękowa czasami intensyfikuje te niedopasowania tonalne — ścieżka dźwiękowa Johna Medeski i Daniela Lopatina rutynowo wprowadza nastroje sprzeczne z wyraźną treścią sceny.)

Podoba mi się ten konkretny przypadek, więc nazwanie tej pomysłowej bezsensowności brzmi bardziej podle, niż zamierzałem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak duża część serialu jest przemyślana, zdyscyplinowana i interesująca. „The Curse” rozkoszuje się zakończeniem i wydłuża momenty, które nie budują zbyt wiele. Przez kilka pierwszych odcinków wydawało się, że to część sensu: w telewizji Reality w dużej mierze chodzi o kształtowanie „niewiele” coś i zaginanie banalnych interakcji w agresywny i sztuczny łuk. Jednakże interpretacja ta zawodzi w świetle konkluzji. (Otrzymałem wszystkie 10 odcinków.)

Jednak prawdą jest, że wiele znaczących wątków pobocznych nie kończy się lub nawet nie kończy prawidłowo. I że wiele ważnych kwestii, które wprowadza serial, rozpływa się pod całą ironią i zostaje mocno podporządkowanych opowieści o związku – choć wydawało się, że serial miał na celu satyrę na tę właśnie tendencję. Safdie i Fielder pracują nad tym pomysłem od czasu ich spotkania w 2017 roku. Rezultatem jest współpraca, ale i rywalizacja dokładnie w taki sam sposób, w jaki ma to miejsce w przypadku „Fliplantropii” – gdzie dwie silne, powiązane, ale różne wrażliwości rywalizują, nie zawsze harmonijnie, o prymat.

Klątwa (10 odcinków) ma premierę w piątek w Paramount Plus w Showtime i zadebiutuje w Showtime w niedzielę, a nowe odcinki będą emitowane co tydzień.

Źródło

Previous articleNajlepsze etui do Samsunga Galaxy S22, S22 Plus i S22 Ultra na rok 2023 – CNET
Next articleRon Rivera nadal nie pokazał, dlaczego zasługuje na pozostanie w Waszyngtonie

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here