The Towarzystwo Sztuki Chóralnej w WaszyngtonieProgram „Festiwal Głosów” wstydliwie zaciemnił swoją zawartość jak puszka bez etykiety i chyba rozumiem dlaczego. Program był w szczególności świętem kompozytorów brytyjskich, ze szczególnym uwzględnieniem hymnów koronacyjnych, starych i nowych. I tak po prostu ziewam.
Może zatem pomocne było skierowanie naszej uwagi bardziej na kontekst (śpiewanie!) niż na treść (powodzenie!). Choć motyw radości z powodu Jego lub Jej Królewskiej Mości nieprzerwanie towarzyszył przez cały wieczór, widoczne było również niezwykle wrażliwe podejście do wytartych dzieł Handla, Williama Waltona i Benjamina Brittena, a także nowy, błyszczący (i niedawno orkiestrowany) utwór Roxanny Panufnik.
Mistrz chóru Anthony Blake Clark, liczący około 130 śpiewaków, górował nad orkiestrą Choral Arts – znaczną grupą składającą się z 79 muzyków, w tym 29 członków Narodowej Orkiestry Symfonicznej – tworząc imponujący widok. A jednak ten refren dobrze wykorzystuje swoją cudowną kontrolę, często rejestrując się znacznie delikatniej, niż mogłoby to zwiastować.
To, w połączeniu z dobrymi występami na podium Clarka, a zwłaszcza gościnnego dyrygenta Marina Alsopa, pozwoliło tym hymnom wynieść się ponad swoje okazje.
Nie byłoby koronacji bez utworu Handla „Kapłan Sadok”, skomponowanego z okazji koronacji Jerzego II w 1727 r. i wykonanego od tego czasu przed namaszczeniem wszystkich brytyjskich monarchów, w tym m.in. Królowa Elżbieta II w 1953 r I Król Karol III w 2023 r. Clark poprowadził orzeźwiające podejście, ze wspaniałymi fanami klawesynu Adriano Spampanato, heraldycznymi wybuchami trąbki i kotłów oraz odpowiednio utrzymującą się i odpowiednio radosną energią.
Alsop, który w latach 2007–2021 kierował Baltimore Symphony Orchestra jako jej 12. dyrektor muzyczny, wszedł na scenę przy pisanych kursywą wiwatach z sali i od razu wykonał „Coronation Te Deum” Waltona skomponowany z okazji koronacji królowej Elżbiety II. Walton był synem chórmistrza i nauczyciela śpiewu, a jego dzieła chóralne mają melodyjną intymność hymnu, który nuci się samemu.
Jego „Te Deum” rozpoczyna się porywającym dialogiem pomiędzy chórem i orkiestrą oraz orkiestrą i majestatycznymi organami sali (dobrze granymi przez cały wieczór przez Matthew Steynora). Środkowa część utworu przechodzi w fragment chóru i fletu, po czym trąbki wzywają orkiestrę do najeżonego tutti na szczycie pedałowanego basu. Często niesamowite modulacje chóralne Waltona nadawały ten sam blask, co fanfary, które wprowadziły nas w ponure zakończenie hymnu.
Mając 23 lata Britten zapisał w swoim pamiętniku, że Walton był „co oczywiste głównym prefektem muzyki angielskiej, a ja jestem obiecującym nowym chłopcem”. Jednak zanim w 1974 roku powstała „Suita o angielskich melodiach ludowych” Brittena, był on jednym z najbardziej lubianych i charakterystycznych kompozytorów w swoim kraju.
Właśnie przeszedł operację wymiany zastawki serca (i udar), a jego muzyka zdawała się nabierać nostalgicznego oddechu. Choć nie dotyczy bezpośrednio monarchii, jest to utwór na wskroś brytyjski, zawierający około 10 melodii ludowych w pięciu energicznych częściach trwających około 14 minut.
I choć w drukowanym programie suita została błędnie oznaczona jako dzieło Ralpha Vaughana Williamsa (kompozytora „English Folk Song Suite” z 1923 r.), Alsop and Co. przedstawili pełną szacunku relację, przepełnioną różnorodnością brzmieniową i dynamicznym charakterem, co niewątpliwie było Brittena. Na szczególną uwagę zasługują niesamowite skrzypce w końcowej części koncertmistrzyni Audrey Wright (również z Filharmonia Nowojorska).
Wśród 12 utworów skomponowanych z okazji majowej koronacji króla Karola III znalazło się siedem utworów kobiet, a wśród nich „Coronation Sanctus” na organy i chór Roxanny Panufnik. We wrześniu w Royal Albert Hall Alsop poprowadził BBC Symphony Orchestra i BBC Singers podczas premiery w pełni zaaranżowanej wersji utworu, zamówionej przez Choral Arts, której premiera odbyła się w środę w USA.
Refren z łatwością wybrzmiał zmieniające się niebiańskie harmonie (w tym wysokie C, które Panufnik napisał kiedyś na Twitterze: „całkowicie opcjonalne, obiecuję!”), a Alsop po mistrzowsku zbudował swój pęd do nagłego blefu, niemal ciszy (ale dla ogona rurowego dzwonu). To były niezwykłe cztery minuty – potwierdzenie, że Panufnik to jeden z najwybitniejszych kompozytorów chóralnych naszych czasów.
Po podaniu przystawek drugą połowę wieczoru wypełniła wystawa „Uczty Belszaccara” Waltona, której premiera odbyła się na festiwalu w Leeds w 1931 r. (z młodym Brittenem na widowni).
Miło było usłyszeć bas-barytona Ryana McKinny’ego wkrótce po jego imponującym występie w przedstawieniu „Dead Man Walking” Metropolitan Opera i to w tak zupełnie innym kontekście. Wykazywał się wspaniałą prezencją na tle ryku chóru, jego głos tu i ówdzie przypominał zaciśniętą pięść, ale przepełniony człowieczeństwem, jakiego nie często można uzyskać w tej monolitycznej płycie muzycznej.
Chór zaatakował swoją narracyjną rolę (i kilka zapadających w pamięć fragmentów śpiewu a cappella) z wyraźnym, spójnym autorytetem. Alsop starannie zarządzał wieloma zmianami rytmicznymi w utworze (w tym jego objazdami w stronę jazzowej synkopy) i wydobył z orkiestry piękne detale, zwłaszcza początkowy fragment drżących wiolonczel, natarczywego basu i pięknej gry saksofonu, oboju i fletu. Łatwość i zachwyt, z jakim udało jej się stworzyć punkt kulminacyjny – wznoszące się instrumenty dęte blaszane, wyścigowe smyczki, jąkające się stopery i olśniewające zakończenie – przypomniały, dlaczego Alsop jest tak uwielbiany w tych stronach. Zaiste, cześć królowej.